Ogłoszona ostatnio propozycja objęcia wielkich przedsiębiorstw unijnych ujednoliconą bazą opodatkowania (ang. CCCTB – Common Consolidated Corporate Tax Base) oraz wprowadzenie mechanizmu konsolidacji i podziału dochodu według sztywnej formuły nie jest nowym pomysłem. Pierwszy raz został on sformułowany w 2011 r. Dzisiejsza jego wersja jest jednak nieco inna. Przede wszystkim przewiduje ona, że CCCTB będzie wprowadzane stopniowo. Pierwszy element to ujednolicona baza podatkowa. Ma być ona obowiązkowa dla przedsiębiorstw działających w Unii Europejskiej, których skonsolidowane przychody przekraczają 750 mln euro rocznie. Pozostali podatnicy będą mieli swobodę wyboru. Dla państw członkowskich oznaczać to będzie ograniczenie ilości dostępnych instrumentów polityki podatkowej stosowanych np. w celu przyciągania inwestycji czy ograniczania niepożądanych zjawisk gospodarczych. Drugi z elementów zakłada, że firmy prowadzące działalność w wielu krajach będą kalkulować łączny dochód, a następnie państwa członkowskie rozdzielą go między sobą i opodatkują według lokalnie obowiązujących stawek. Udział każdego z państw będzie zależał od wartości aktywów, liczby pracowników i wartości ich wynagrodzenia oraz przychodów ze sprzedaży z danego terytorium. Ten element proponowanej reformy budzi największe wątpliwości. Wystarczy się zastanowić, jaki wpływ na udział Polski w podziale dochodów będą miały wciąż relatywnie niskie płace w relacji do średniej unijnej, różnice w wycenach wartości aktywów (np. nieruchomości) czy stosowanych standardach rachunkowości.